niedziela, 13 grudnia 2020

Żydzi u mnie

Przedwczoraj i wczoraj czytałam o Żydach mieszkających przed II wojną światową w moim miasteczku i w okolicy. Bo przecież Boże Narodzenie nierozerwalnie związane jest z Narodem Izraelskim. Poza tym tamte czasy pamiętała moja babcia, mój ojciec i nawet mama oraz wielu starszych znajomych. Niektórzy z nich żyją do dziś i opowiadają, jak starsznie Niemcy traktowali ludność izraelską. Osadnictwo Żydów w moim miasteczku zaczęło się w XVIII wieku. Pod koniec XIX wieku w miasteczku była już Synagoga, kirkut żydowski, rzeźnia rytualna i mykwa. Były też prywatne chedery i Talmud-Tora oraz Towarzystwo Pomocy Lekarskiej Chorym. Podczas likwidacji getta Niemcy na przedmieściach zastrzellli jednorazowo 300 Żydów. Ponad 1700 osob wywieziono do innego większego getta. Pozostawiono tylko kilkudziesięciu Żydów do znajdującego się niedaleko niemieckiego obozu pracy. Po II wojnie nikt z nich nie wrócił do naszego miasteczka. Co prawda, że mieszkało po wojnie kilka osób Narodowości Żydowskiej, lecz to byli ludzie nabyci, nie byli to nasi rodowici Żydzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lenistwo i brak mocnego postanowienia

Dawno mnie nie było na blogu. Jakoś tak się rozpuściłam w lecie w przenośni i dosłownie. Przybyło też dolegliwości. Nigdy nie byłam wrażliw...