czwartek, 26 listopada 2020

Tylu ubogich, a my co?

Tylu jest wokół nas ludzi ubogich. Widać ich w dużych miastach i w małych miasteczkach. W dużych miastach przynajmniej są jadłodajnie i schroniska dla bezdomnych. W małych miasteczkach może nie widać ludzi bezdomnych, lecz widać ludzi ubogich, a zwłaszcza takich, którzy się pogubili przez alkohol. Nie ważne, z jakiego powodu się pogubili, ważne jest to, że ich życie jest zimne, samotne i głodne. A w małych miasteczkach nie ma najczęściej jadłodajni. I tak sobie myślę, czy każdy urząd miasta lub urząd gminy nie mógły zorganizować przy pomocy na przykład wolontariuszy jadłodajnię dla potrzebujących przynajmniej w porze zimowej? Na pewno każdy urząd mógły wygospodarować jakiś lokal i trochę pieniędzy na taki cel, tylko nikt o tym w małych miejscowościach nie pomyśli, a potrzeba naprawdę jest duża, bo widać tych ludzi zziębniętych, skulonych i głodnych błąkających się po ulicach. I choć zazwyczaj mają oni jakiś tam dom, lecz jest on zapuszczony, zimny i nie ma w nim nic do jedzenia.

8 komentarzy:

  1. Jest to jednak w jakimś sensie ich wybór, nawet głód i chłód ich od życia niebieskiego ptaka nie odstrasza. No i nie mogę nie zauważyć, że większość z nich to mężczyźni, w tym synowie, którzy do końca swoich dni dostają częściowy wikt i opierunek u matki. Pytanie czy pomaganie im faktycznie pomaga, czy, przewrotnie, po prostu ich takimi stworzyło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiadomo, czy pomaga, czy szkodzi. Ale serce matki już takie jest, że nie odtrąci swojego dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jakie jest serce matki i nie lubię sloganów. Wiem natomiast, że kobiety, które mają w późnym wieku na karku syna-alkoholika, zazwyczaj pracowały na to całymi latami.

      Usuń
  3. Nie zgadzam się z tym, że winne są matki temu, że syn pije alkohol, a przynajmniej w przeważającej liczbie przypadków tak nie jest. Znam co najmniej kilka kobiet porządnych i dobrych matek, a jednak ich synowie są alkoholikami. Mało tego, bo znam takie rodziny, gdzie matka nie piła alkoholu i ojciec nie pił, a trzej synowie piją. Może jakieś dawne geny dały o sobie znać, albo słaby charakter i złe towarzystwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałam tego, że matki są winne piciu - każdy odpowiada za swoje życie. Matki mając na karku syna-alkoholika pracowały latami, aby znaleźć się w sytuacji w której są, cokolwiek to znaczy: czasami tworzyły atmosferę piciu sprzyjającą, czasami po prostu nosiły to ciele aż stało się wielkim bykiem, w każdym razie zmierzały każdą swoją decyzją do miejsca w którym teraz się znajdują.

      Usuń
  4. No nie wiem, może czasem tak, a czasem nie. Ale śmiesznie napisałaś o tym cielęciu i byku. Dobre to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy śmiesznie - to kwintesencja życia niektórych osób, nosić krzyż, bo zawsze się nosiło. Fakty: alkoholik nie ma przyjaciół spoza picia. Jeśli wybiera jakieś miejsce do przebywania, oznacza to, że jest to miejsce w którym komfort picia jest wyższy niż gdzie indziej. Skoro przebywa w domu rodzinnym, tzn. że tam komfort picia jest. Nie ma to nic wspólnego z tym, że akurat mamę się kocha i to rodzina. Najważniejsze jest to, że można u niej pić, bo nawet w przytuliskach nie ma tak dobrze, tam trzeba być trzeźwym.

      Usuń

Lenistwo i brak mocnego postanowienia

Dawno mnie nie było na blogu. Jakoś tak się rozpuściłam w lecie w przenośni i dosłownie. Przybyło też dolegliwości. Nigdy nie byłam wrażliw...