piątek, 1 stycznia 2021

Nowy Rok

Pierwszy raz od bardzo dawna sylwester nie wydawał mi się sylwestrem. I nie chodzi tu o przygotowania, lecz o samopoczucie, wewnętrzne wrażenie. I nie chodzi też o koronawirusa, tylko o jakiś inny tok myślenia tego dnia, który nie dawał poczucia sylwestra. O 12 w nocy było wiele fajerwerek, lecz nie wychodziłam na zwenątrz. Zostałam w domu z Panną Jork, której zakryłam uszy, a i tak drżała bojąc się wybuchów. Podobnie zmieniło mi się jeżeli chodzi o Nowy Rok, czyli 1 stycznia. Od wielu lat nie lubię Nowego Roku i nawet nie wiem dlaczego? Zawze wydaje mi się on smutnym dniem. Ale w tym roku jest mi obojętny. Nie jest ani wesoły, ani smutny. Obchodzę go dziś, jak niedzielę. Z taką tylko różnicą, że kończę wczorajszego szamana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lenistwo i brak mocnego postanowienia

Dawno mnie nie było na blogu. Jakoś tak się rozpuściłam w lecie w przenośni i dosłownie. Przybyło też dolegliwości. Nigdy nie byłam wrażliw...